niedziela, 10 maja 2015

Prolog

Błysk flesza oślepił ją na kilka sekund. Aleksandra zamrugała gwałtownie, starając się odzyskać wzrok. Kiedy jej się to udało, zorientowała się, że weszła w kadr jakiemuś uczniowi ze starszej klasy, który robił zdjęcie niezbyt pięknej i trochę śmiesznej rzeźbie stojącej przy ulicy. Cofnęła się szybko i wymamrotała ciche przepraszam, ale chłopak zdążył się już odwrócić.

Dziewczyna sięgnęła po swoją lustrzankę zawieszoną na szyi, by również sfotografować ów rzeźbę. Wszystkie fotografie zamierzała pokazać później Erice, która została uziemiona przez Radę i nie mogła opuszczać swojego miasta.

– Alex! – Aleksandra obróciła się, słysząc wołanie. Zosia biegła w jej kierunku, wymachując jakąś kartką. Dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się, że to pocztówka. Uśmiechnęła się.
– Podoba ci się? – spytała zdyszana Zosia, pokazując widokówkę.  –  Obiecałam kupić siostrze do jej kolekcji.
– Bardzo ładna.

Zosia uśmiechnęła się, schowała kartkę do torby i oznajmiła, że musi się coś zapytać Julii. Tymczasem Aleksandra postanowiła zrobić więcej zdjęć. Sama nie lubiła wycieczek szkolnych, jednak Erika błagała ją, by pojechała i opowiedziała jej wszystko ze szczegółami.

Alex wydało się strasznie niesprawiedliwe, że jej najlepsza przyjaciółka nie mogła opuszczać miasta, tylko dla tego, że była najlepszą pielęgniarką wśród swoich rówieśników. Przecież Rada miała wielu świetnych lekarzy, gotowych w każdej chwili szerzyć swoją działalność. Dziewczyna westchnęła. Ona sama musiała prosić się o pozwolenie na wyjazd, którego z wielką łaską jej udzielono, a nie miała żadnych dodatkowych umiejętności, jak właśnie Erika.

Na Jego widok serce Alex przyśpieszyło. Oddalił się nieco od grupy i stał na środku uliczki, rozmawiając z kimś zawzięcie przez telefon. Był widocznie zirytowany, o czym świadczyły zmarszczki na jego czole.

Szybko odwróciła wzrok. Nadmiernie gapiąc się na Adama, może ściągnąć na siebie jego uwagę. A do tego pod żadnym pozorem nie mogła dopuścić. Nie mogła narazić go na niebezpieczeństwo. Związki niewtajemniczonych z członkami Stowarzyszenia były zakazane.

Obróciła się, by zrobić zdjęcie starej kamienicy i zamarła. Zobaczyła rozpędzone auto, zmierzające prosto w stronę Adama. Nie miała wątpliwości, że zaraz w niego uderzy. Chciała krzyknąć, ale wiedziała, że chłopak nie usłyszy jej wśród tego gwaru. 

Siedem metrów. Sześć metrów. Pięć metrów. Niewiele myśląc, Alex rzuciła się do przodu i popchnęła Adama na chodnik, przewracając go. Zdążyła tylko zobaczyć, jak powoli podnosi się z ziemi, kiedy nastąpiło uderzenie. Poczuła silny ból i coś odrzuciło ją do tyłu. Mocno uderzyła o kostkę brukową, którą wyłożona była cała uliczka. Czuła, że boli ją całe ciało, chciała krzyczeć, ale jej usta odmówiły posłuszeństwa. Zobaczyła przed sobą czekoladowe oczy i straciła przytomność.